Podsumowanie tygodnia – 15 kwietnia 2021
Poniedziałek. Po prostu poniedziałek.
Niełatwo było podnieść się po weekendzie. Szczególnie, że lało od rana, bo wiosna jakby była w wersji demo. Najgorzej mieli ci, co przez weekend czyścili swoje niunie w garażu, a potem musieli wyjechać nimi na drogę, ubłoconą i mokrą, niczym golden retriever po kąpieli w stawie. Dlatego od poniedziałku będą używać apki pogodowej. Albo też, co łatwiejsze, zmienią podejście do życia, kupią Hiluxa z podwójną kabiną i regularnie, co każdy weekend, będą go przeciągać po grząskich bezdrożach, przemalowując karoserię na to, co Hilux lubi najbardziej – barwy terenu, czyli: błoto, kamienie, muł i szlam.
Wtorek. Problem z przymiotnikiem.
Elektryzująca wiadomość o pierwszej elektrycznej Toyocie z nadelektryczną prędkością obiegła świat. Nie, nie zmieniliśmy zdania o wodorze i zasilanych nimi samochodami. To przyszłość i to bliska, jak ciału koszula. Ale nie możemy zostawać w tyle, bo elektryków chcecie teraz i już, więc nie możemy odmówić. Mamy tylko jeden problem. Jakim teraz, zamiennym do „niezawodne”, przymiotnikiem będą określane Toyoty? Najbardziej niezawodne? Najniezawodniejsze? Ultraniezawodne? Bezzakłóceniowe? Stawiamy na… Nie, jesteśmy skromni. Nazwiecie je sami, kiedy się sami przekonacie. 19 kwietnia elektryczna Toyota pokaże więcej niż dzióbek.
Środa. Kąpiel ES-a.
Nie, nie nurkował w mule jak golden retriever, ale każda pora na odświeżenie, a tak naprawdę udoskonalenie wyglądu Lexusa ES jest zawsze dobra. Tylko co tu fejsliftować, kiedy kształty ES-a i tak wyglądają jak Charlize Theron w „Atomic blonde”? Gdyby Lexus był amerykański, pewnie dołożylibyśmy mu kilka bicepsów w postaci wystających na pół metra zderzaków, dodali z 300 koni mocy i kilka chromowanych napisów. Ale Lexus jest japoński, a Japończycy lubią siedzieć setkami lat, przez kilka pokoleń nad jednym bonsai i tworzyć co raz to doskonalszy kształt. To samo robią z ES-em. Premiera już za 2 dni.
Czwartek. Serce Toyoty bije w Polsce.
Najsilniej w Wałbrzychu i Jelczu-Laskowicach, bo stamtąd na cały świat wyjeżdżają silniki i przekładnie do hybryd. Bez nich Toyoty ruszałyby z miejsca tylko z górki albo przez popychanie. Biało-czerwona siła wprawia je w ruch, byście codziennie dojechali do sklepu, lasu, nad jezioro i do pracy. Sprawnie, pewnie, oszczędnie i bezpiecznie. Napisalibyśmy, że możecie nimi pojechać także na imprezę, do kina, do galerii i gdzie dusza zapragnie, ale na to musimy poczekać. Wierzymy, że każdy dzień przybliża nas do tego.
Piątek. Mieszanie uczucia.Tak naprawdę nie wiemy, co o tym sądzić. Pewien gość na torze, prowadząc GR Yarisa przy 80 km/h zamiast trójki wrzucił jedynkę. Silnik wskoczył na ponad 10 000 obrotów (!), zawył i się nie zepsuł. Badania wykazały, że nic się mu nie stało. Z jednej strony, projektując napęd wiemy, że taki przypadek może się zdarzyć, a przekładnia musi wytrzymać takie obciążenie, ale z drugiej czujemy niesmak, że ktoś, kto jeździ po torze nie umie wrzucić poprawnego biegu i naraża siebie i silnik na niepotrzebne przeciążenia. Pacnęlibyśmy go po głowie, ale GR Yaris zrobił to za nas 😉
Sobota. Zapowiedź kolejnego tygodnia.
Camry, nasza luksusowa limuzyna, przeszła małą operację plastyczną, by ponownie, po prawie trzech latach, zachwycić Was swoimi kształtami. Nie, nie zrobiliśmy jej monstrualnego grilla ani nie dołożyliśmy setki ledów. Nie. My ją podrasowaliśmy. Daliśmy jej 1600 koni mocy i silnik odrzutowy, załączany ukrytym przyciskiem. Tylko nasi doradcy wiedzą, gdzie go szukać. Kiedy już będziecie na jej premierze, między 19 a 24 kwietnia, zapytajcie ich o to, co się zmieniło. I poproście, by streścili się w 300 000 znakach ze spacjami 😉
Niedziela. Zwaaalniamy. I dajemy tabelkę.
Jasno z niej wynika, o co chodzi, po co drążyć temat.
Tymczasem udanego weekendu. I do zobaczenia!
Tekst: planf.pl