Modnisia w terenie, czyli jak Aygo X w las wjechało. I wyjechało.

Mów do niej czule.

Ten „X” w nazwie czytają w Toyocie „kross”. Jednak, jeśli chcesz zostać przy „iksie”, nikt Cię nie poprawi, ani za karę, dopóki się nie nauczysz, nie zamknie we wnętrzu przy 45 stopniach w słońcu. Byle by wymawiać to czule. „Iksss”.

Ależ ona wygląda!

Kiedy patrzyłem na koncepcyjne zdjęcia Kroski wiedziałem, że taka na salony nie wjedzie. Księgowi, to reguła, rzucają się na imaginacje projektantów jak niedźwiedzie na ul i rozszarpują, co zdołają. Nie do końca tak się stało. Albo przysnęli, albo nagle zaczęły im się spinać tabele w Excelu. Gdy zobaczyłem pierwsze oficjalne zdjęcia, byłem zdumiony po pierwsze dlatego, że obiecali bardzo dużo i dostaliśmy więcej, niż przewidywałem, a po drugie, bo Toyota odważyła się po raz kolejny, rozpoczynając to uwerturą o nazwie C-HR, zrobić wóz nie nudny, nie sztampowy i nie dla wszystkich. Mówiąc inaczej, Krosska przyciąga kobiety jak biżuteria na wystawie u jubilera. Gdy podjechałem nią pod nadbrzeżny, olsztyński hotel, spotykając się na chwilę z dawno niewidzianym przyjacielem z New Jersey i jego uroczą żoną, to nie ja byłem pierwszym, na którego zwróciła uwagę, ręka na sercu. Luiza nie mogła oderwać wzroku od Aygo, trzykrotnie zadając to samo pytanie rzucane w wiatr: „Dlaczego w Stanach nie robią takich ładnych, kobiecych aut?”, przetykane zachwytami w rodzaju: „Oh mader, hał kjut! Myślisz, że zmieści się w luku bagażowym samolotu?”.

Tak, jest ładna. Jestem estetą. Jem oczami, czerpię przyjemność oczami. Kross jest piękna pod każdym kątem oka. Ma oryginalną urodę z wyrazistymi oczami, zadartym kuprem i świetnie dobranym, dwukolorowym makijażem, którego elementy znajdują się również w środku. Jest też fotogeniczna, co dowodzi, że Japończycy znają się na proporcjach niczym najlepsi, włoscy projektanci.

 

Wymiary? Są!

Gdy odbierałem Kross od razu zauważyłem, że nie jest to poprzednie Aygo po kuracji odmładzającej, karmione sałatą, bawełnianymi wacikami i wodą mineralną. Nie jest też na sterydach, choć mogą to sugerować rozmiary karoserii i kół. Tak, to zupełnie nowa konstrukcja, powstała po skróceniu platformy, na której jeździ Yaris i którą nazywa się w Toyocie GA-B. Skutek tego jest taki, że ma 3,7 metra i jest o 23,5 centymetra dłuższa niż poprzednia Aygo i mogłaby być tym samym wpisana od ręki w tak zwany rejestr klasy „B”, bo rozmiarami wciska się dokładnie pomiędzy be-klasową Yaris 1 i 2 generacji.

Na przednich siedzeniach jest więc wygodnie. Mam 180 centymetrów i wsiadam za kierownicę bez instrukcji kolejności układania nóg, a nad głową zostaje mi miejsce na słomkowy kapelusz. W drugim rzędzie już tyle miejsca nie ma, jednak nie gniotę się jak w innych maluchach tej klasy. Trzy dorosłe osoby oczywiście nie znajdą przestrzeni , a jak wejdą, to będą od razu chciały wysiąść, ale dla trójka dzieci czy dwójka z psem nie będzie narzekać.

Bagażnik ma 231 litrów, więc starczy na duże zakupy w markecie lub na krótki wypad nad morze lub do podmiejskiej rezydencji i to w dodatku takiej, do której trzeba dojechać szutrową lub leśną drogą. No właśnie, do rzeczy.

Podwozie poszło w las!

Nie w przenośni, a dosłownie w las. W Toyocie mówią, że Iks to crossover. Coś w rodzaju skrzyżowanego z SUV-em kompaktu, tylko, że małego, miejskiego. Niby się zgadza, bo Kross jest wysoka (ma 1,52 metra) i ma o 1 centymetr większy prześwit niż jej nazwowa poprzedniczka, jednak nie słowa, a czyny…

To, że umie sprawnie poruszać się na płaskim, w miejskim ruchu, wjeżdżać na krawężniki, jechać z prędkością większą o 5 kilometrów na godzinę przez progi zwalniające, to wiem. Trudno byłoby, gdyby tak się nie działo, skoro jej matka potrafiła to koncertowo. Ale na miano crossovera trzeba sobie zasłużyć czymś więcej. Gadaniną z foldera nikt mnie nie przekona.

Zjeżdżam więc z płaskiego i wjeżdżam w miejsca, gdzie modelkom z wybiegów trudniej o zachowanie równowagi – na piach, szuter, słowem: w las, konkretnie na drogę, którą kolega przejeżdża codziennie do domu swoim Hiluxem. Prawdę mówiąc, nie wierzę w jej crossovertowatość: duże koła z niskim profilem opon, w dodatku przeznaczonymi na asfalt. Prześwit 13 centymetrów i 1-litrowy, o mocy 72 koni silnik też nie przemawiały do mnie. Do miasta w sam raz, ale w teren? Za to już niskie zwisy przodu i tyłu każą mi co najmniej spróbować. No to siup!

Pierwszy test: rajd po serpentynie w walce o zachowanie równowagi. Oto rezultat.

 

Zadanie drugie: najazd na leśny krawężnik przodem i cofanie. Tylko zobacz to tylne, prawe koło w akcji!

 

Trzecie, i najtrudniejsze. Wjazd pod wzniesienie, czyli w piach przednim napędem.

I jak?
Mnie przekonała.

A jeśli Ciebie nie przekonałem, możesz sprawdzić to na jeździe próbnej. Aygo X czeka w salonie Mir-Witu w Olsztynie https://toyota-olsztyn.pl a kompletną specyfikację samochodu znajdziesz tutaj: https://www.toyota-olsztyn.pl/new-cars/aygo-x/

 

Tekst, zdjęcia i video: planf.pl